sobota, 12 maja 2012

Hello Misia

Maszyna mi się rozszyła i szyje jak zwariowana, za nic sobie ma moją anginę, moją potrzebę snu. Przyszyła mnie do biurka i każe naciskać pedał, podkładać tkaniny pod stopkę, zmieniać nici i igły, a ja jak niewolnica z opadającymi powiekami wykonuję jej polecenia. Tak to mniej więcej wygląda... Wczoraj wspólnymi siłami (lub bez sił) uszyłyśmy torebusię dla sześcioletniej królewny :-) Inspirowałam się ukochanym Boutavant'em ale wyszyło trochę jak hello kitty (kolory? kokardka? japońska grzywa?).

:)

Pozdrawiamy 
Anna, prawy migdał Anny, lewy migdał Anny, boląca głowa Anny i maszyna do (sz/w)ycia

9 komentarzy:

  1. wspaniale rzeczy Aniu! widac, ze nie marnujesz czasu, a wena szaleje. (teraz ja sledze i czytam potajemnie:)) k x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako, że z Władkiem pracowałam, a z Dorotą (Twoją siostrą) chodziłam do klasy, zapisuję bloga do swojej listy, bo ciekawy i twórczy bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha,pięknie napisane i piękna t-busia!

    OdpowiedzUsuń
  4. A skoro szyjesz to tutaj można czasami "wyłowić" coś ciekawego i niedrogiego (mam na myśli tkaniny).

    http://pchli.blogspot.com/
    http://pchelkiiperelki.blogspot.com/
    http://teczowystragan.blogspot.com
    http://mb-vintage.blogspot.com
    http://buszowisko.blogspot.com/
    http://pchli2.blogspot.

    Minus taki, że nie ma możliwości "podotykania" więc trzeba wierzyć na słowo, że np. bawełna to faktycznie bawełna:)

    I bynajmniej nie mam z tego żadnych profitów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki. Taka wiedza z pewnością będzie przydatna. Tkanin nigdy dosyć!

      Usuń
  5. Świetne, zawsze podziwiam tych,którzy czarują z igłą :)

    OdpowiedzUsuń