poniedziałek, 25 marca 2013

Wpis niezlokalizowany

Aloha. Ale nuda.... Już czwarty dzień leżę na tej plaży, wokół nic się nie dzieje, żar leje się nieba. Wokół pełno piachu, a na niebie nie ma ani jednej chmury, na której mogłabym zawiesić swój wzrok. Gdzie nie ma piachu tam rosną kwiatki, od zapachu których już mnie mdli i ileż można jeść te owoce? Dni ciągną się jak spaghetti, a rutyna mnie już dobija: śniadanie na piachu, leżenie na piachu, zakupy po piachu, kolacja na piachu i impreza na piachu.... 
Sami zobaczcie.


Piach, piach, piach, śnieg, piach, śnieg, śnieg. ŚNIEG?! Oczywiście wcale nie leżę na plaży i wszystko co powyżej napisałam jest zmyślone, chociaż to co widzę za oknem pewnie też jest fatamorganą. WTF ja się pytam? Zamiast drinków z parasolką wypijam hektolitry gorącej herbaty, zamiast stąpać po piasku (bo po piasku się stąpa) brodzę w śniegu po kolana, dla odmiany na niebie mam tylko chmury, a z owoców jadam tylko pomarszczone o tej porze jabłka. Gdzieś tam jest raj, w którym obcowanie nie jest mi dane (przynajmniej narazie). Za oknem rozciąga się taki przygnębiający widok... 


Siedzę z Jasiem w domu i pokazuję mu afrykańskie zwierzęta, a on patrzy na te wszystkie lwy i żyrafy z rosnącym zdziwieniem. Dziwi się nie dlatego, że żyrafa ma długą szyję, a lew ostre pazury, dziwi się środowisku, które je otacza, wszechobecnemu słońcu i zielonym trawom. Wiem wiem- strasznie dramatyzuję. Przecież ta zima musi kiedyś minąć. Zbliża się Wielkanoc i od tego siedzenia w domu czuję, że sama wkrótce zniosę jajko. Na szczęście zamiast jajka uszyłam kolejną torebkę. Gdybym chciała ją ochrzcić, to musiałaby się nazywać "Pierwsze lata III Rzeczypospolitej", bo właśnie ta książka (a raczej jej kształt) mnie zainspirowała. Torebka w kształcie książki- ot taka prosta i nienarzucająca się. Kolor brązowy nie był do końca przemyślany, po prostu chciałam zobaczyć czy coś z tego wyjdzie, a wyszło tak: 


Taki krój pozwala na różne wariacje kolorystyczne. Mnie bardzo odpowiada taki pudełkowy kształt, torebka w sam raz na książkę. 

Gdzie jest Wally? 


Pozdrawiam Was (bądź co bądź) wiosennie. 
TA ZIMA MUSI KIEDYŚ MINĄĆ!!! 
Ania 

Ps. Przypominam, że jeszcze do jutra trwać będzie głosowanie na najlepszy szyciowy blog roku. Szyjnia szyje więc bierze udział w tej zabawie. Jeżeli chcielibyście oddać swój głos na mnie to klikajcie TUTAJ. Dziękuję :)

wtorek, 19 marca 2013

Bowie co się zowie

Od dobrych kilku tygodni wszystkie radiostacje, magazyny i programy telewizyjne trąbią o nowej płycie Davida Bowiego, w londyńskim Victoria & Albert Museum można zobaczyć retrospektywną wystawę poświęconą artyście, a on sam nie przestaje zaskakiwać. Nie będzie dla Was nowością, że muzyka jest dla mnie niekończącym się źródłem inspiracji, a jeśli ta muzyka idzie w parze z modą, to zupełnie wymiękam. David Bowie, blond chudzielec z niepokojąco niebieskimi oczami inspiruje świat mody już od czterdziestu lat, wystarczy tutaj wspomnieć jego kostiumy sceniczne wykonane przez Kansaia Yamamoto. Uwielbiam sposób w jaki łączy ze sobą pozornie nie pasujące do siebie materiały, kolorowe printy, zwariowane marynarki i eleganckie smokingi. Mistrz w każdym calu.

po prawej wspomniany kostium zaprojektowany przez Yamamoto w 1973r.

Bowie współpracował również z Alexandrem McQueen'em, płaszcz w środku jest tego efektem (okładka płyty Earthling z 1997 r.) 

Zdjęcia: www.vam.ac.uk; http://www.tasteinmen.com

Obok takich kostiumów nie można przejść obojętnie. Postać Bowiego sama w sobie jest dziełem sztuki, a połączona z jego muzyką to prawdziwy ewenement. Majstersztyk!  

Mnie również zainspirował i zaprojektowałam nową torebkę, którą nazwałam właśnie Bowie. Torebkę uszyłam z zamszu syntetycznego połączonego ze skórą naturalną, podszewka jest bawełniana z kieszonką zasuwaną na zamek. Do torebki dołączyłam łańcuszek, ale ze względu na swą "rogatą" kubaturę świetnie się sprawdza w roli kopertówki (idealnie leży w dłoni). Ciekawa jestem Waszych opini na jej temat. 


Torebka jest bardzo wygodna i jak widać nie taka mała.... 



Na koniec chciałam Was poinformować, że wczoraj rozpoczęło się głosowanie na szyciowy blog roku 2012, Będzie mi bardzo miło jeśli zechcecie oddać swój głos na szyjnię. Głosować można do 26 marca. Dla głosujących organizatorzy przygotowali atrakcyjne nagrody (min. trzy maszyny do szycia Łucznik). Dziękuję wszystkim, którzy już na mnie zagłosowali. Jesteście kochani :*


Pozdrawiam
Ania


niedziela, 10 marca 2013

Dla domu. Dla rodziny

Potrzeba jest matką wynalazku. Potwierdziło się to po raz kolejny kiedy dziecię moje jedyne, dzierżąc w dłoniach swych ogromne pudło z klockami, upadło na podłogę. Dno pudła się rozpadło, klocki się wysypały, dziecię w płacz. Cóż było robić? Otarłam łzy krokodyle i obiecałam nowy, lepszy pojemnik na ukochane klocki. Gdy tylko berbeć został ululany, zakasałam rękawy i uszyłam nie jeden lecz dwa pojemniki. Tak się rozpędziłam! Pojemniki uszyłam z grubo tkanej bawełny, którą dodatkowo usztywniłam. Uszy, dno zewnętrzne i wewnętrzne wykroiłam z czerwonego zamszu syntetycznego. Pomysł nie nowy, wykonanie banalnie proste, a efekt cieszy Jasia i krytyczne oko matki. 


Pasiaki świetnie zgrały się z czarno-białym pokojem Jaśka, któremu dotychczas tylko bałagan nadawał kolorytu.



Jak już jesteśmy przy wnętrzach, to uszyłam jeszcze cztery poszewki na poduszki dla mojej chrzestnej matki. Ciocia ma salon urządzony w beżach i kanapę w żółtawym odcieniu, brązowe poduszki z pewnością będą stanowić dlań dobry kontrast

I to tyle na dzisiaj :)