piątek, 25 października 2013

Holmes do kwadratu

Jakiś czas temu zostałam poproszona o uszycie holmesa w kwadratowym wydaniu. Uwielbiam szyć tą torebkę w oryginalnym kroju z zaokrąglonymi kształtami i trochę obawiałam się kwadratowej wersji, a wyszła chyba całkiem nieźle :) 


W Holmesie chyba najbardziej lubię to, że jest taki... zaskakujący i daje naprawdę wiele możliwości w łączeniu kolorów i faktur. Nigdy nie wiem jaki będzie efekt końcowy. 

Pozostając w niedawno poruszonej tematyce kuchennej, chciałam pokazać Wam nowy profil (a właściwie profile), który zyskała nasza kuchnia. Nasza zabudowa kuchenna jest sterylna, bezduszna i zanadto nowoczesna, co wygląda nieco dziwnie przy rustykalnych belkach, które "wiją" się po całym mieszkaniu. Postanowiłam wnieść trochę klimatu za pomocą dodatków. Jakiś czas temu wycięłam w drewnopodobnej okleinie profile naszych mord zakazanych. Profile oprawiłam i nie miałam zielonego pojęcia co dalej z nimi zrobić, do czasu aż znalazłam profil koguta wymalowanego farbą tablicową (idealna rzecz dla zapominalskich). 


Od razu lepiej :)
Dla chętnych podaję przepis na zrobienie podobnego profilu (bułka z masłem):
1. Poproś aby ktoś zrobił Ci zdjęcie z profilu (dobrze aby zdjęcie wykonane było na jasnym tle, albo pod światło)
2. Wydrukuj zdjęcie na zwyczajnym papierze i dokładnie wytnij profil twarzy
3. Użyj wyciętego profilu jako szablon do odrysowania na dowolnie wybranym papierze
4. Dokładnie wytnij i naklej na białą kartkę. Opraw.
Oczywiście można darować sobie tę nożyczkowo-klejową gimnastykę i zrobić wszystko w programie graficznym, ale szyjnia zawsze wybiera tor z przeszkodami :)

Koguta kupiłam za całe 7,99 zł. Made in China of course!

Miłego piątku Wam życzę
A.

czwartek, 17 października 2013

Puszka. ZPT na weekend.

Dawno nie publikowałam nic w dziale DIY i dzisiaj mam nadzieję nadrobić zaległości.
Kuchnia podobno jest sercem domu, jeśli to prawda, to mój dom przez rok tętnił życiem bez serca. Dwa miesiące temu doczekaliśmy się naszej osobistej długo wyczekiwanej kuchni :) 

 
Wraz z zamontowaniem nowych schowków, szafek i szuflad pojawił się problem z przechowywaniem żywności. Nie chciałam trzymać herbaty i cukru w oryginalnych opakowaniach i wówczas przypomniałam sobie o całkiem sporym stosie puszek po mleku modyfikowanym dla dzieci. Puszki okazały się idealne, wystarczyło je tylko dokładnie umyć. Następnie przy użyciu farby tablicowej (może być również zwykła farba akrylowa) wymalowałam czarne prostokąty. Początkowo chciałam podpisać puszki kredą, ale takie rozwiązanie wydało mi się bardzo nie praktyczne. Użyłam białego długopisu żelowego. 


 Podpisywanie wymagało trochę cierpliwości, ale efekt końcowy był tego wart. 



Puszki są bardzo praktyczne, a długopis żelowy nie ściera się (używam codziennie od pomad dwóch miesięcy). Wieczka puszek ozdobiłam dodatkowo kolorowym papierem, który przykleiłam taśmą dwustronną. 

 

Jeśli więc zalegają Wam gdzieś puszki po mleku i nie przeznaczyliście ich jeszcze na przechowywanie śrub lub gwoździ to zachęcam do kopiowania pomysłu w Waszych kuchniach. Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną efektami Waszej pracy. 

Ania :)

poniedziałek, 14 października 2013

Ostatnie tchnienie lata

Jesteśmy tacy nowocześni, mamy cały świat w zasięgu wskazującego palca i gładkiego ekranu smartfona, ale nadal nic nie możemy zrobić z jesienną deprechą, wiosennym przesileniem i zimowym leniem. Rutyna. Jesień. Idę do pracy przez park, idę blisko krawędzi chodnika tak aby jak najwięcej liści dostało się pod moje buty, mam ręce w kieszeniach, słucham The Kills. Wtorek, środa, czwartek, cztery dni przerwy, wtorek, środa, czwartek, cztery dni przerwy, wtorek... c'est la vie. 
Ot taka melancholia mnie dopadła. Oczywiście szyję ile tylko zdołam, a że wzory się powtarzają, to nic nowego nie umieszczam. Mam nadzieję, że nie zapominacie o mnie. Skoro ten wpis jest taki jesienny, to torba którą Wam dzisiaj chcę pokazać niechaj także będzie jesienna. Uszyłam ją w sierpniu jako prototyp i jakoś nie mogę się od tego czasu z nią rozstać. Torba jest ogromna, i spokojnie mogłaby być bagażem podręcznym. 



W środku wszyłam kieszeń na zamek i na zewnątrz, po bokach również wszyłam dwie (totalnie niepraktyczne) kieszonki- dla ozdoby.



Oddając się leniwej jesiennej melancholii mówię wszystkim dobranoc.  Ech.
Ania


Ps. Czy ktoś pytał o Malinę?