czwartek, 27 czerwca 2013

KONKURS i... nowa Fala

Tuttururututut! Panie i panowie, ladies and gentleman, madamy i żentelmeny z przyjemnością pragnę zaprosić Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania jest funkiel nówka nie śmigana torba Wave. Przyjemność dla mnie to podwójna, bo jest to pierwszy (i jak do tej pory jedyny) model tej torby. Po raz kolejny nazwałam torbę z angielska bo wiadomo, że to gwarancja sukcesu jest, lans i takie tam inne (hihi).
Na początek słów kilka o nowym modelu. Wave jest DUŻA. Do jej uszycia wykorzystałam grubą techniczną tkaninę, którą dodatkowo usztywniłam, spód i uszy są skórzane, podszewka bawełniana. Torba zapinana jest na magnetyczny zatrzask, wewnątrz i na zewnątrz wyposażyłam ją w dwie kieszenie zamykane na zamek. Dzięki brzegom torby wyciętym w kształce fali (stąd ta nazwa) torba ma ergonomiczny kształt. No i ten frędzel...


W zetknięciu z człowiekiem wygląda to tak...



Podoba się? Chcecie ją? Jeśli tak, to uważnie przeczytajcie poniższy regulamin.


REGULAMIN 

Zasady są bardzo proste, porównywalne do pytań typu "jak ma na imię Lucjan Kydryński". 
Wystarczy tylko: 
1. Zgłosić się do konkursu poprzez umieszczenie komentarza pod tym postem
2. Jeżeli nie prowadzisz bloga, a chciałabyś/chciałbyś zawalczyć o Wave'a wówczas w komentarzu wpisz swój adres mailowy  (to ułatwi kontakt w razie wygranej)
3. Jeśli masz swojego bloga, wówczas zamieść na nim poniższy baner z podlinkowaniem do tego wpisu 



A nie mówiłam, że proste? 
Konkurs zakończy się 18 lipca, wówczas wszystko w rękach Marysi (tzn. Jasia)

Liczę na Wasz liczny udział i życzę powodzenia
A.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Pociągi pod specjalnym nadzorem

Zdewastowałam pociąg. Bez obaw, nie jest to kolejne graffiti malowane ciemną nocą na pociągu relacji Nowy Sącz- Krynica, nie jest to też wagon z fortepianami, ani wagon z grubasami wcinającymi tłuste kiełbasy. Po prostu drewniany pociąg zabawka. Tak to już jest, że nie zawsze potrafię przyjmować rzeczy takimi jakie są i automatycznie zastanawiam się jak mogę je zmienić i (w moim mniemaniu) upiększyć (tutaj efekty bywają różne).
Drewniane zabawki są fantastyczne i (w odróżnieniu od plastiku) potrafią być skarbonką wspomnień. Wystarczy przyjrzeć się swoim starym drewnianym klockom, a zobaczymy na nich ślady palców, plamę po soku z czarnej porzeczki, pierwsze bochomazy malowane kredką świecową. Plastik nie zapisuje takich zmian. 

Pociąg przed wymalowaniem wyglądał tak: 


Prawda, że ładny? Surowe drewno ma w sobie wiele uroku ale niektóre  elementy zabawki nie były dokładnie wyszlifowane i istniało wysokie prawdopodobieństwo wbicia drzazgi, dlatego też postanowiłam go pomalować. Najpierw powoli, jak żółw ociężale zastanawiałam się na kolorami. Po nałożeniu farb okazało się, że wymalowana powierzchnia stała się jeszcze bardziej chropowata, musiałam więc kupić specjalny lakier do zabawek, a przy okazji kupiłam też bejcę (jak szaleć to szaleć). Teraz pociąg wygląda tak:


A tutaj tenże pod specjalnym nadzorem Dusi...



Kochani zaglądacze, dzisiaj przypadają moje kolejne urodziny, ręka jeszcze się nie trzęsie, a wzrok nie kulawy, to w najbliższym czasie możecie się spodziewać ode mnie czegoś EKSTRA. Przygotowuję dla Was konkurs, więc bądźcie czujni :) 

Ania

edit: 24.06.2013, godz. 16:15
Ps. Wiem, że mało ostatnio pojawiło się wpisów "szyciowych" ale oznajmiam wszem i wobec, że SZYJĘ! Część rzeczy pokazuję na bieżąco na moim funpage'u. Ostatnio na przykład uszyłam taką torebkę Sunday. Kolory, które wybrała sobie Beatka (cmok) przepięknie się komponują.
A.



czwartek, 13 czerwca 2013

makatka

"Nie mów nikomu co się dzieje w domu", "gdzie miłość i zgoda panuje tam szczęście swe gniazdko buduje" albo "myj się zimną wodą będziesz piękną i młodą". Czy coś wam mówią te hasełka, z czymś się kojarzą? Jeśli nie to koniecznie wybierzcie się do najbliższego skansenu i szukajcie na ścianach wyszywanych makatek, a znajdziecie na nich takie prawdy objawione, o których Wam się nie śniło. Mądrości typu "dobra żona tym się chlubi, że gotuje co mąż lubi" to klasyka gatunku. Trochę śmieszą, trochę straszą ale nie można odmówić im uroku. Jedno z ulubionych powiedzonek mojej babci brzmiało " w kącie siedź a ujrzą cię", za nic w świecie nie mogłam dopatrzeć się w tym jakiejkolwiek logiki, do czasu aż w szmateksie natknęłam się na piękną nową poszewkę na poduszkę. Leżała w kącie, a ja ją dostrzegłam. No dobra, wiem że to bardzo naciągnięta interpretacja ale tutaj mi pasuje i tego będę się jego trzymać. Koniec kropka. Poszewka była ogromna i od początku wiedziałam, że nigdy nie doczeka się swego pierwotnego przeznaczenia, odczekała więc kilka miesięcy aż postanowiłam zrobić z niej coś na wzór makatki. Print imitujący haft krzyżykowy świetnie się do tego nadaje, a tekst BIG HUG będzie pasować do Jaśkowej sypialni.


W sklepie dla plastyków kupiłam listwy do składania podobrazi, farbę, pędzel i taśmę malarską miałam w domu. Następnie naciągnęłam, okleiłam i wymalowałam brzegi. Gotowe!



Tak tak wiem, że nie ma efektu WOW ale  jednak cieszy me oko. Miała być makatka więc jest.  W myśl makatkowego powiedzenia, że "zgoda buduje, a niezgoda rujnuje" połączyłam swoją pseudo makatkę z pseudo papuzimi piórami. Żyją w zgodzie.


a tutaj jeszcze z konikiem z wcześniejszego wpisu



Dobra, kończę już bo nadinterpretacja dzisiejszego wpisu zaczyna być żenująca.
Szczęśliwa i spełniona idę gotować obiad, bo "gdy żona jest wesoła jak gotuje to mężowi obiad lepiej smakuje"

sobota, 1 czerwca 2013

Patataj

Koń jaki jest każdy widzi. Nie zawsze jednak tak wyglądał, bo wcześniej był zasłonką wygrzebaną w sklepie "drugiego obiegu". Początkowo chciałam udekorować nią pokój Jaśka niekoniecznie w roli do tego przeznaczonej. Pomysł jednak został skutecznie zawetowany przez W. i zasłonka na kilka miesięcy wylądowała na cmentarzysku tkanin zapomnianych. Nie poddałam się jednak tak łatwo i postanowiłam podstępnie wykorzystać dzisiejsze święto do jej zmartwychwstania. Uszyłam dwa koniki, jeden dla mojego dzieciora, a drugi dla Ady (mojej siostrzenicy). Niesiona natchnieniem płynącym z wcześniejszych wpisów postanowiłam ponownie sięgnąć po farby i pędzle. Początkowo chciałam zrobić coś na wzór szwedzkich koników Dala, ale w końcu zrobiłam to po swojemu, a oprócz malowanego "siodła" wyposażyłam konie w prawdziwe grzywy i ogony wykonane z prawdziwej muliny. Bajecznie to wszystko kolorowe :)


A tutaj Jaśkowy rumak na półce


I tyle tej mojej kreatywności na dzisiaj. 

Kochani zaglądacze jeżeli tu jesteście, jeżeli czytacie i chociaż trochę podoba Wam się to co robi moja ręka prawa wespół z ręką lewą, jeśli tańczycie kiedy nikt nie patrzy, śpiewacie kiedy nikt nie słyszy, to znaczy że wewnętrzne dziecko ma się dobrze. W tym wyjątkowym dniu chciałam Wam (i sobie też) życzyć jak najwięcej momentów kiedy będziecie się czuć jak dziecko, chwil beztroskich, fascynujących i odkrywczych, odrobiny dziecięcej naiwności i dużo uśmiechu.


Ania