Pamiętacie jeszcze film "About a Boy" z Hugh Grantem w roli głównej. Jest w nim taki moment kiedy kilkunastoletni chłopiec, uważany za pośmiewisko całej szkoły, wychodzi na scenę podczas konkursu młodych talentów i łamliwym głosikiem wyśpiewuje piosenkę Roberty Flack pod tytułem "Killing Me Softly", wykonanie dedykuje matce. Nie ma sensu pisać co było dalej, wspomnę tylko, że chłopiec wychowywany był przez matkę w izolacji od wszystkiego co jego rówieśnikom było dane, nosił niemodne ubrania, miał straszną fryzurę i dosyć żenujący charakter, był to wystarczający powód dla jego kolegów aby zrobić z niego ofiarę. Dzieci potrafią być okrutne. Od momentu, kiedy pierwszy raz zobaczyłam ten film, nie znoszę tej piosenki. Słyszę ją w radiu i myślę o tym biednym chłopcu zdominowanym przez swoją matkę, która upupiła go swoimi problemami, udusiła swoim patrzeniem na świat i nie dała szansy na jego poznanie. Spotykam czasami takie matki i takie dzieciaki, razem z mężem nazywamy to efektem Killing Me Softly, to był nasz kod którym teraz się z Wami dzielę.
Jakiś czas temu wpadłam na pomysł uszycia plecaka dla Jaśka, dziecię skończyło już trzy lata i od września wybiera się do przedszkola, a to do czegoś zobowiązuje. Długo ze sobą walczyłam, bo czyż taki plecak to już nie jest przesada? Od razu zaczęła mi krążyć po głowie ta nieznośna piosenka, a z drugiej strony pokusa była tak wielka, że w końcu jej uległam. Obiecałam sobie, że wyrzucę ten tornister jeśli Jaśkowi się nie spodoba. Na szczęście dziecina przyjęła plecak ze szczerą radością i natychmiast zapakowała do niego miniaturki dinozaurów, plastikowy młotek i latarkę, po czym zadeklarowała chęć wyruszenia na spacer do lasu w poszukiwaniu skarbów. Poszliśmy...
Zewnętrzna część tornistra uszyta jest z bawełny woskowanej, wewnątrz dałam wąsatą bawełnianą podszewkę, a wszystkie uchwyty uszyłam ze skóry. Mam nadzieję, że wyszedł z tego zgrabny "oldskulowy" tornister bez efektu Killing Me Softly ;)
Pozdrawiam
Pozbawiona obiektywizmu matka.