poniedziałek, 26 marca 2012

w wielkim skrócie...

..... strasznie dużo się dzieje! Nie mam czasu na szycie nowych pomysłów, a tych mam aż za dużo. Przyszła wiosna, a wraz z nią nowe oczekiwania. W połowie kwietnia zaczynamy remont łazienki (yupi!), płytki już zamówione, brodzik przyjechał- radość! 
W pracy mam "dziki kocioł" i jak tylko skończę jedną rzecz natychmiast mam do zrobienia dziesięć kolejnych. Obecnie biorę udział w przygotowaniu trzech (!) scenografii, o jednej z nich dowiedziałam się wczoraj, a projekt jest skierowany dla kilku TYSIĘCY osób (Pasja) i może niebyłoby w tym nic strasznego gdyby nie fakt, że mam na to TYDZIEŃ! Szykuje się kolejna wielka improwizacja :-) 
Udało ma się jednak znaleźć trochę czasu na spacer, spotkanie ze znajomymi- jakoś to ogarniam.
Jak już wspomniałam nic odkrywczego ostatnio nie powstało- ot trzy takie sowy... 
two in one

złota

ulubiona jodełka z aksamitnym brzuszkiem

Na koniec kilka łikendowych zdjęć... 


A.

czwartek, 8 marca 2012

wiosenka

Wiosna mili Państwo! Wiosna! Prognoza pogody na kolejne 16 dni jest tak pozytywna, że aż nie chce się wierzyć. Dni są coraz dłuższe i przyleciało mnóstwo ptaków: szpaki, skowronki, kaczki i bociany. Ptaki nie mogą się mylić- to już wiosna! Buzia mi się sama uśmiecha kiedy wychodzę z Jaszkiem na spacery, zapach ziemi po zimie jest cudowny, Jaś jest szczęśliwy i bardzo ciekawy świata, którego dopiero teraz zaczyna być świadomy. Po zimowym przestoju remontowym zaczynamy nareszcie myśleć o następnych krokach, które należy podjąć, a będzie tego sporo bo musimy wygładzić ściany, zrobić łazienkę i założyć podłogi w całym mieszkaniu, ponadto w najbliższym czasie musimy pomalować dom z zewnątrz bo straszy swą szarością po jesiennym ocieplaniu. Jeżeli uda nam się to wszytsko zrobić to wprowadzimy się nareszcie do naszego mieszkania. Codziennie śni mi się, że już tam jesteśmy, że przygotowujemy śniadanie, czytamy, sprzątamy. Moje sny są tak nachalne, że czasami zastanawiam się czy wszystko ze mną w porządku. Mam tak ogromną potrzebę przeprowadzki, że wiem już nawet w jakiej kolejności poukładam książki na półkach. 
Udało mi się odgonić szarość z poprzedniego wpisu. Poradziłam sobie z harcerskimi sukienkami i myślę, że dzieciaczki będą wyglądały uroczo i.... kolorowo (zdjęcia wkrótce). Uszyłam kilka nowych rzeczy, na przykład taką torebkę, o którą prosiła mnie moja starsza siostra. Monika chciała abym połączyła ciemna zieleń z brązem. Miałam tylko wełnę w kolorze butelkowym i o ile całość wyszła ok to torba wydaje się być taka, ja wiem, zimowa? Chyba dorobię jej jakąś "duperelkę". 


Kolejną rzeczą jaką uszyłam jest dłuuuga kopertówka. Taki jamnik właściwie o wymiarach 40 x 20, jest długaśna i niestety nie usztywniona (nauka na przyszłość). W niedzielę wybieramy się na imprezę rodzinną więc będę miała okazję ją zaprezentować. Umówiłam się z Władysławem, że tym razem on zapakuje pieluchy, chusteczki, kaszki, soczki i Jaszka, a ja pójdę sobie jak pańcia z torebusią :-) A co? 


Wrzucam jeszcze zezowatą sowę (bo lubię w niej kolory) 


Zapomniałabym, że dzisiaj jest Dzień Kobiet! Jeszcze kilka lat temu bardzo sceptycznie podchodziłam do tego święta, ale teraz cieszę się że takie jest. Pięknie jest być kobietą, pięknie jest móc zachwycać sie światem "na głos", pięknie jest mówić otwarcie o uczuciach. Korzystając z okazji chciałabym wszystkim Paniom pogratulować, że są Paniami :-) 

Z wiosennym pozdrowieniem
Ania



piątek, 2 marca 2012

szaro

Od kilku dni męczę się (jak narazie w myślach) z kostiumami zwierząt dla dzieciaków i jestem bardzo sceptycznie nastawiona co do efektu końcowego. Masakra. Do uszycia strojów dostałam dwa torbiszcza starych sukieneczek harcerskich (takich z lat 70), które trzydzieści lat temu ktoś wyrzucił na strych gdzie były pożywką dla mysz i moli. Sukienki są w kolorze szarym, a do kompletu są jeszcze szare spódniczki i szare (a jakże!) czapeczki, a wszystko baaaardzo smutne. Nie wiem co z tego wyjdzie ale chyba nic dobrego, bo chociaż będę sie dwoić i troić to dzieciaki będą w tym wyglądać jak upiory przeszłości (nie żebym miałą coś przeciw harcerstwu). Kwestia krokodyla pozostaje otwarta, nie mam jeszcze koncepcji jak zrobić arę z takiego szaractwa więc chyba postawię na żako :-)... Łikend zapowiada się porywająco- dziko wręcz ;-) 
Władysław mój kursuje przez cały tydzień gdzieś między Nowym Sączem, Łodzią, Poznaniem, Szczecinem a Gdańskiem, a ja z Jaszkiem walczę całymi dniami o spanie, o to aby mniej jadł (toż to odkurzacz), o obcięcie jego długich szponów. Jest fajnie i nie narzekam :-)
W międzyczasie udało mi się nawet uszyć kolejną wersję "szaraka" z wcześniejszego postu. Tym razem użyłam grubszej szarej alcantary, a czarną na spodzie usztywniłam, dzięki czemu torba zachowuje swój kształt. Jestem z niej bardzo zadowolana i ciężko było mi się z nią rozstać- chyba uszyję sobie taką samą :-)

Szarak 2