piątek, 2 marca 2012

szaro

Od kilku dni męczę się (jak narazie w myślach) z kostiumami zwierząt dla dzieciaków i jestem bardzo sceptycznie nastawiona co do efektu końcowego. Masakra. Do uszycia strojów dostałam dwa torbiszcza starych sukieneczek harcerskich (takich z lat 70), które trzydzieści lat temu ktoś wyrzucił na strych gdzie były pożywką dla mysz i moli. Sukienki są w kolorze szarym, a do kompletu są jeszcze szare spódniczki i szare (a jakże!) czapeczki, a wszystko baaaardzo smutne. Nie wiem co z tego wyjdzie ale chyba nic dobrego, bo chociaż będę sie dwoić i troić to dzieciaki będą w tym wyglądać jak upiory przeszłości (nie żebym miałą coś przeciw harcerstwu). Kwestia krokodyla pozostaje otwarta, nie mam jeszcze koncepcji jak zrobić arę z takiego szaractwa więc chyba postawię na żako :-)... Łikend zapowiada się porywająco- dziko wręcz ;-) 
Władysław mój kursuje przez cały tydzień gdzieś między Nowym Sączem, Łodzią, Poznaniem, Szczecinem a Gdańskiem, a ja z Jaszkiem walczę całymi dniami o spanie, o to aby mniej jadł (toż to odkurzacz), o obcięcie jego długich szponów. Jest fajnie i nie narzekam :-)
W międzyczasie udało mi się nawet uszyć kolejną wersję "szaraka" z wcześniejszego postu. Tym razem użyłam grubszej szarej alcantary, a czarną na spodzie usztywniłam, dzięki czemu torba zachowuje swój kształt. Jestem z niej bardzo zadowolana i ciężko było mi się z nią rozstać- chyba uszyję sobie taką samą :-)

Szarak 2


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz