Miałam sen. Sen piękny, sprowokowany ilustracjami, do których sięgnęłam po latach i które zaczarowały mnie na nowo. Czy coś Wam mówi nazwisko Boutavant? Jeśli nie to koniecznie sprawdźcie jak piękne ilustracje wykonuje. Na Marca Boutavant'a natknęłam się kilka lat temu w Bristolu, kupiłam wówczas magazyn poświęcony ilustracji, a w środku zaprezentowane były jego prace- przepadłam... Przypomniałam sobie o nim przy okazji świąt, kiedy to chciałam kupić książkę "Muk w podróży dookoła świata" z jego ilustracjami. Książka niestety jest już niesiągalna (jeżeli ktoś jest w jej posiadaniu to ja chętnie odkupię). Wróćmy do snu. Otóż przyśnił mi się czerwony kapturek w stylu Boutavant'a- ot taki kreskówkowy sen. Postatnowiłam uszyć takiego czerwonego kapturka, niestety krój, który sobie przygotowałam okazał się być porażką- za chude nogi i ręce, za duża głowa- popatrzcie sami. Wpadałam na pomysł aby narysować twarz, nigdzie nie widziałam takich zabawek, a taka stylistyka jest w moim stylu więc postanowiłam brnąć w to dalej. Zdaniem mojego Szanownego, twarz kapturka jest smutna i przerażająca (nie zgadzam się), dlatego postanowiłam spróbować ponownie. Tym razem uszyłam Pana Bodzia, dlatego Bodzio, poneważ uszyłam go z Jaśkowego body (mój pierwszy zakup dla niego). Bodzio jest mięciutki i facjatę również ma przyjemną. Podoba się?
Dziękuję Panie Boutavant za inspiracje :-)
|
czerwona porażka |
|
Pan Bodzio |
|
no lubię go.... |
|
inspiracja: Marc Boutavant |
|
inspiracja: Marc Boutavant |
dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńpięknie szyjesz, mnie czerwony kapturek nie przeraża ale baaardzo intryguje, a to dobrze, prawda?
To dobrze! Czerwony przeprowadził się niestety do kontenera obok garażu ale już rodzą się jego bardziej lub mniej udane klony :)
OdpowiedzUsuńCzerwony Bodek jest swietny! Pasowalby do wierszyka "Kto nie zje zupy, ten umrzec musi!"
OdpowiedzUsuńUtknelam na twoim blogu juz pare dni temu, pieknie tuuuu!