poniedziałek, 7 września 2015

Vigo wilkiem podszyty

W zalewie za i przeciw, w koktajlach referendalnych, w suszach, opóźnieniach i skandalach, to moje blogowanie wydaje się dla mnie coraz bardziej zasadne i właściwe. Dziecinne? Cóż, najpewniej taka właśnie jestem, dlatego wolę pracować z dziećmi.
Po wakacjach dla Jasia nadszedł czas powrotu do przedszkola i od poniedziałku do piątku, przez kilka godzin dziennie jest poza domem. Wraca szczęśliwy, a ja nareszcie mam czas na szycie. Zaległości i zobowiązania wyrastają z każdego kąta. Szczególnie dwie zaległe torby Everyday (pamiętam, spać mi to nie daje), które mają pierwszeństwo przed wszystkim innym... no prawie. Ostatnie kilka dni bez Jaśka, pozwoliło mi spojrzeć na młodszego Jeremiego z innej perspektywy i rozczuliłam się nad tym krągłym stworzeniem, nad dolą dziecka drugiego i młodszego. Zerknęłam na zabawki Jaśka, a potem na zabawki Remiego i uznałam, że jestem niesprawiedliwą i złą matką. Jaśkowa półka pełna jest przytulaków, które dla niego uszyłam, a Jeremi nie ma ode mnie NIC. Zrobiło mi się wstyd i postanowiłam szybko coś wymyślić. W stosie tkanin niewiele mnie zachwyciło, sięgnęłam więc po wariant drugi: szafa. Znalazłam taki oto, maławy już sweterek Jasia, nie było mi go żal, bo (wstyd przyznać) o ile z łączeniem kolorów na torebkach sobie radzę, o tyle do pralki wrzucam wszystko losowo, dzięki temu biel szybko przeradza się w ecru, albo (jak w przypadku tego sweterka) w nieprzyjemną szarość.


Spodobał mi się skandynawski motyw i już wiedziałam co ma być dalej. Włączyłam płytę Bjork, za oknem padał deszcz i myślami przeniosłam się na wspaniałe fiordy, bezkresne norweskie lasy, z góry patrzyłam na gorące gejzery mroźnej Islandii i fińskie bezdroża. Tak powstał Vigo, wilk z północy, pachnący morzem i przygodą. Wiem, że z wilkiem ma to tyle wspólnego, co ja z baletem Bolszoj ale w tej nieświadomości chcę wychowywać swoje dziecko.


Jeremi i Vigo bardzo przypadli sobie do gusty, Remi bardzo go polubił, szczególnie ręce, nogi i uszy. Doszło do tego, że zaczęli ubierać się według tego samego dress codu :)


Jako matka czuję się już lepiej :)
A.

7 komentarzy:

  1. Nie wiem co napisać, bo ciągle mi wychodzi banalnie:P No normalnie słodkość!

    OdpowiedzUsuń
  2. haha :) musi być po równo! ja dla swoich chłopaków w ogóle prawie nie szyję - do momentu aż mnie dopadną wyrzuty sumienia, że sukienki dla córek przyjaciółek to i owszem, a własnej dziatwy ubrać nie łaska.. cudny ten Vigo! bez dwóch zdań!

    OdpowiedzUsuń
  3. Napiszę trochę niepoprawnie to bardzo super co uszyłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Vigo mi troche liska.przypomina moze.przez chustke ? Grunt zeby maly byl zadowolony ,slodziak �� Avrea

    OdpowiedzUsuń
  5. właśnie córci kupiłam podobny sweterek na jesienne chłody:) lisek słodki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny prezent dla synka sprawiłaś!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny prezent dla synka sprawiłaś!!! :-)

    OdpowiedzUsuń