poniedziałek, 10 września 2012

tu nie będzie rewolucji (ale może być AntiBag)

W moim życiu zawsze bardzo ważna była muzyka. Nadal uważam, że to jakiej muzyki słuchasz może bardzo wiele o Tobie powiedzieć i chociaż teraz się już stopuję, to kiedyś pytanie: "czego słuchasz" było jednym z ważniejszych zadawanych nowo poznanej osobie. Moje świadome słuchanie muzyki zaczęło się w 1991 roku (miałam wówczas 10 lat), ale pamiętam jak pacholęciem jeszcze będąc dziadek Józek z namaszczeniem nastawiał gramfon po czym tańczył i śpiewał lwowskie piosenki: "Bo ni ma jak Lwów! Tajoj". Wróćmy jednak do roku 1991 kiedy to moim absolutnie najukochańszym zespołem było Guns 'n Roses. Fani (a może bardziej fanki) "gunsów" dzielili się na zwolenników axla i slasha, a ja należałam do tych pierwszych. Pamiętam swój strój: czarne spodnie typu "gumki", koszula falanelowa, trampki z wywalonym językiem i obowiązkowa bandama na czole. Nie ukrywam tego: przez rok chciałam wyglądać jak Axl Rose. Chciałam chodzić jak on, tańczyć jak on i pobijać rekordy w naciąganiu samogłosek (finał piosenki Don't Cry). Później Axl powiedział coś obraźliwego na temat Żydów i Polaków więc zerwałam z nim wszelkie kontakty, a czerwoną bandamę zamieniłam na drewniane koraliki i kolorowe paciorki. Zaczął się dla mnie okres fascynacji muzyką lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, epoką dzieci kwiatów i takiej wolności, o której mając lat dwanaście mogłam tylko czytać (niekoniecznie ze zroumieniem). Słuchałam wówczas płyt gramofonowych, które zostały po moim wujku i ciociach- do dziasiaj pamietam, że było 65 płyt długogrających i 148 pocztówkowych, na których były pojedyncze albo podwójne piosenki takich artystów jak Deep Purple, The Beatles, Hendrix, etc. Mój hymn z tego okresu to: Crosstown Traffic tego ostatniego. Koniec podstawówki i prawie całe liceum to oczywiście grunge z zespołem Pearl Jam na czele (mój ulubiony zespół po dziś dzień). W czasach liceum nosiłam ogromniaste swetry i spodnie dzwony (obowiązkowo sztruksy), ciężkie glany na cztery pory roku (do dziś się zastanawiam jak moje stopy to przeżyły), i aby w pełni wyrazić swój bunt i odmienność (hihi) miałam kilka masowo produkowanych t-shirtów z zespołami (nirvana w rozmiarze XL oraz morrison w rozmiarze XXL). Jeżeli ktoś zadałby mi teraz pytanie czy chciałabym być młodsza o 15 lat, to spojrzę wówczas na swoje zdjęcie z tego okresu i grzecznie odmówię. Pod koniec liceum zaczęłam interesować się punkiem i całym dobrem inwentarza, które z sobą niósł: krótkie rozczochrane włosy i potargane jeansy, ręcznie robione t-shirty i pierwsze koncerty. Wesoło było. Punk zawsze kojarzył mi się czymś radosnym i beztroskim, mocnym i bezpardonowym. Lubię punka, lubię punkowe koncerty, lubię punkowców. Na studiach również słuchałam punka, ale studia dały mi dużo dużo więcej- dały mi Trójkę. Dzięki Trójce odkryłam mało znane wcześniej muzyczne lądy. Zakochałam się w trip hopie, w takich zespołach jak Massive Attack i Portishead, w Tricky'm i w cudownej Martinie Topley Bird. Później była Bjork i zespół Moloko, krótka przygoda z muzyką klubową i oczywiście cały czas Pearl Jam. Po drodze było  kilka mniejszych bądź większych fascynacji, nie sposób wszytstkich tutaj wymienić. Teraz jestem na etapie śpiewających kobiet (Kate Bush, boska Tori Amos, PJ Harvey i Florence Welsh).
Pewnie zastanawiacie się czemu służyć ma ten przydługi wstęp? Odpowiadam: BUNT! Tak tak kochani, słuchaniu muzyki zawsze towarzyszył mi bunt. Jeżeli sama nie potrafiłam czegoś mocno zademonstrować, czemuś się sprzeciwić, to muzyka robiła to za mnie. Bunt towarzyszy mi do dzisiaj i chociaż jestem już dorosłą matką polką to nie zawsze potrafię wykrzyczeć swoje racje, nie zawsze wypada, dlatego też uszyłam sobie taką torbę, worek, która ma mi przypominać, że nie zawsze muszę się na wszystko zgadzać :) 


Do uszycia tej torby zainspirowało mnie zdjęcie w ostatnim Twoim Stylu, na którym modelka dzierży fantastyczną torbę z pracowni 5preview 


Darujcie moi drodzy tak bezczelną inspirację ale jak zobaczyłam to proste i wszystko mówiące hasło, to nie mogłam się powstrzymać. Torbę uszyłam z bardzo grubego płótna, a ucho ze skóry. Wewnątrz wszysłam bawełnianą podszewkę z kieszenią na zamek i dla bezpieczeństwa dodałam magnetyczne zapięcie. O taka zbuntowana torba: 

AntiBag


Dzięki za cierpliwość :)

Dzisiaj żegnam się z Wami taką oto pioseneczką... 




A.

3 komentarze:

  1. piękna historia torebki,podoba się

    OdpowiedzUsuń
  2. "..że nie zawsze muszę się na wszystko zgadzać : "och ślę Ci buzi buzi buzi!!! co racja to racje :)
    Moloko kocham
    PJ Harvey zakochałam sie po obejrzeniu "Między słowami"
    punk - hmmm no tak to moje dzieciństwo i liceum i zresztą dalej :)
    ja jeszcze ska dorzucam :)
    I pearl Jam...no dobra w skrócie pisząc mam podobnie
    i "Jeżeli ktoś zadałby mi teraz pytanie czy chciałabym być młodsza o 15 lat, to spojrzę wówczas na swoje zdjęcie z tego okresu i grzecznie odmówię." hihihi no chciałabym jakies takie zdjątko zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jak fajnie. Dzięki wielkie, a zdjęcia nie pokażę bo sie wstydzę :P

      Usuń