sobota, 15 września 2012

in blue

Dzisiejszy wpis sponsoruje kolor niebieski. Tak się jakoś złożyło, że ten właśnie kolor dominował u nas w ostatnich dniach. Po pierwsze niebieski w łazience. Na ścianie pojawił się nowy akcent, a właściwie dwa akcenty. Kilka lat temu wpadła w moje ręce kartka/ulotka promująca twórczość Dan'a Hillier'a. W Anglii jest to bardzo popularna forma reklamy, właściwie w każdej księgarni, galerii czy pubie można spotkać pięknie wydrukowane prace różnych artystów w formie pocztówki, a że obok takich małych cudów nie potrafiłam nigdy przejść obojętnie, tak więc Dan Hillier trafił do mojej kolekcji kartek za jeden uśmiech. Prace Hillier'a urzekają perfekcyjnym warsztatem, a jednocześnie jest w nich spory ładunek niepokojących akcentów- to lubię! Drugą grafikę znalazłam w internecie, od siebie dodałam "łazienkowe" hasło i wydrukowałam. Ot i tyle. 


Prawda, że świetne są te prace? No to jeszcze jedno z łazienki:




Po drugie niebieski na niebie. Pisałam już we wcześniejszych wpisach, że uczę się mieszkać w nowym lokum, odkrywam nowe kąty i miejsca, które lubię bardziej lub mniej (pewnie wydaje się to dosyć śmieszne jeżeli weźmiemy pod uwagę, że mieszkanie ma nieco ponad 70 m2). Jednym z takich miejsc, a może bardziej obiektów jest... okno dachowe. Ten kto wynalzał takie cudo powinien dostać Nobla. W mieszkaniu mamy trzy takie wynalazki ale to w sypialni jest wyjątkowe. Jak leżę w łóżku mam je centralnie nad głową i słowo daję - uzależnia. Popatrzcie sami (zdjęcia robione co minutę): 



Po 17:35 niebo było już szare i nic się nie działo aż do rana.

Po trzecie niebieski na dzień dobry, czyli gość w sypialni o poranku. Jasiek od razu polubił swój nowy pokój. Bez problemu w nim zasypia, bawi się i ogólnie rzecz biorąc- czuje się w nim świetnie. Niestety w odróżnieniu od swoich rodziców Jaszko jest rannym ptaszkiem, a mama i tata spragnieni jeszcze odrobiny snu zgarniają płaczące pachole do swego łóżka i czasami uda się uśpić intruza, ale w takich warunkach dla mamy i taty nie ma już niestety miejsca. 


Jak widać lemur Kazek woli wylegiwać się w promieniach słońca na podłodze (oczywiście w błękitach).

Pozdrawiam
Anna Niebieska

1 komentarz:

  1. Bardzo ładne zdjęcia! A intruza też mam. Trzyletniego...
    Boniek z http://boniffacy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń