... jak wyżej- rozłożyło nas. Na pierwszy ogień poszłam ja z przykrym zapaleniem pęcherza i z czerwonym nosem, po mnie przyszła kolej na Jaszka, który chrapał i sapał, kichał i prychał biedaczysko, a dzisiaj mój Wlad poległ zakatarzony i z oczami jak u królika albinosa (czerwonymi jakby ktoś nie wiedzał). Nie wiem kiedy będę miała okazją napisać kolejnego posta ponieważ od jutra zapowiada się u nas kolejne łubu dubu. Startujemy z łazienką, a poza tym ekipa Pana Józka przychodzi zmierzyć się z malowaniem zewnętrznej elewacji. Pan Józek jako fachmen samouk starej generacji życzy sobie w ramach usługi obiad na stół i wygląda na to, że zamiast tańczyć z igłą będę hulać z chochlą :-)
Ostatnio popełniłam taką oto czerwoną kopertówkę. Podobna jest do długaśnego jamnika z wcześniejszego wpisu jednak ta jest ładnie usztywniona i tym razem w środku wszyłam kieszonkę zasuwaną na zamek. Zmieniły się również proporcje: 20x30 cm. Mam nadzieję, że nowa właścicielka będzie zadowolona.
Dodaj napis |
Papaluty :)
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz