Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie czasem bardzo intensywnej pracy. Mogłoby się komuś wydawać, że dwanaście torebek w czternaście dni to żaden wyczyn, dla mnie to bardzo wiele. To dwanaście nieprzespanych nocy, dwanaście dni, które przeżyłam jak na kacu, dwanaście nowych pomysłów, dwanaście zmagań samej z sobą, ze zmęczeniem i ze zwyczajnym lenistwem. Bardzo cieszę się, że udowodniłam sobie, że potrafię być konsekwentna, że potrafię zacząć coś i to dokończyć. I to właśnie znaczy dla mnie najwięcej. 
Z tego miejsca chciałam podziękować Wam za doping (tutaj i na facebooku), to wszytsko sprawia, że to co robię ma jednak jakiś sens. 
Chciałam aby ostatnia torba była wyjątkowa i chyba nikt nie przypuszczał (nawet ja), że będzie to torba męska. Ogromnym wyzwaniem dla mnie (i dla mojej maszyny z lidla) było zetknięcie z tak grubymi i niewdzięcznymi w szyciu materiałam jak skóra. Szycie pasków i łączeń nie jest rzeczą łatwą. Wulgarne słowa jakie towarzyszyły mi przy szyciu tego "wieńczącego dzieła" mogłyby zawstydzić Pasikowskiego. Efekt jednak przerósł moje oczekiwania :) 
Torba jest bardzo duża i pojemna. Wyposażyłam ją w pięć kieszeni i trzy przegródki na długopisy. 
Podsumowanie projektu 12/14: 
- w ciągu czternastu dni uszyłam dwanaście toreb, torebek i torebinek 
- wymyśliłam kilka nowych wzorów 
- powstałe nowe torby "urodziły" kolejne i kolejne pomysły do realizacji następnych krojów 
- straciłam dwa kilogramy (nie wiem czy zapisać to jako straty czy zyski) 
- udowodniłam sobie, że chcieć to móc! 
- wiem, że potrafię być konsekwentna 
- świetnie się przy tym wszytskim bawiłam 
Owoce mojej pracy: 
Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii, które torby podobają Wam się najbardziej, a które mniej. Mnie najbardziej przypadła do gustu ZigBagZag (druga w trzecim rzędzie) i szara kopertówka. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawicie jakiś komentarz.  
I na koniec matka z dziećmi... 
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do odwiedzin- wszak to dopiero początek :) 
Dziękuję one more time!
Ania